„DZIECI NIE POWINNY UMIERAĆ”
rozmowa z Ewą Liegman
Jesteś prezesem zarządu Hospicjum „Pomorze dzieciom”, autorką książek, inicjatorką akcji charytatywnych, osobą aktywnie zaangażowaną w działalność Centrum Wsparcia po Stracie „eMOCja”. Stykasz się na co dzień z tematem śmierci, ale także i życia. Zacznijmy od tego drugiego. Czym dla Ciebie jest życie?
Jest na pewno wielkim darem. Uczę się w hospicjum, że nie ma dwóch takich samych osób na tym świecie i nigdy nie będzie. Życie jest też obszarem wielu zmagań i walki. Nauką odkrywania swojego ziemskiego powołania. Jest też drogą, która ma poprowadzić do wieczności. Drogą, na której nie brakuje popełnionych błędów, doświadczenia szeroko pojętych strat i walki z własnymi słabościami. Jest również nieustanną nauką i wyciąganiem potrzebnych wniosków.
Pozostańmy dalej w tym temacie. Często możemy usłyszeć hasło, że „hospicjum to też życie”. Jak ono tam wygląda? Czego możemy się uczyć od tego miejsca?
Na początku warto zaznaczyć, że dzisiejszy świat podaje nam wiele kłamstw, między innymi takie, że moment ostatecznej diagnozy jest traktowany jako koniec wszystkiego. Dlatego patrząc z perspektywy, że życie kończy się wraz ze śmiercią, można byłoby powiedzieć, że rzeczywiście w takich chwilach nic ma sensu i że takie życie jest nic nie warte. Jednak, spoglądając na to oczyma wiary, wszystko zaczyna wyglądać zupełnie inaczej. Na co dzień doświadczam, że to wtedy prawdziwe życie dopiero się zaczyna. Dla mnie taką pierwszą lekcją jest odwaga stawiania czoła swoim słabościom i strachom, o czym się nie mówi zwłaszcza w świecie wirtualnym, gdzie wszystko jest takie piękne i idealne. A prawda jest taka, że przecież wielu z nas toczy walkę z kompleksami i wstydliwymi momentami swojej historii, poczuciem winy, czy poranionymi relacjami. My, w hospicjum dziecięcym, uczymy się umierania od dzieci, które przecież nie powinny umierać. Często tam mówimy, że w ciągu jednego dnia można przeżyć całe swoje życie. To dotyczy dziecka, które się rodzi, ale także człowieka, który żyje wiele lat, a którego historia może dopełnić się tego ostatniego dnia. W hospicjum przestajemy marnować czas, zwracać uwagę na błahostki, już nie udajemy kogoś innego, tylko zaczynamy być sobą, nabieramy do siebie większego dystansu. Hospicjum to taka szkoła doceniania małych rzeczy oferująca przyspieszony kurs dorastania. Pozornie to w takich miejscach często jest więcej życia niż gdzie indziej. Tutaj czuje się obecność drugiego człowieka: w jego gestach, spojrzeniach, wtedy, gdy spadają wszystkie maski tak skrupulatnie nakładane w dzisiejszych czasach, gdy przestajemy wstydzić się łez czy słabości. Często słyszę od ludzi, którzy mają wszystko, że ich życie jest pozbawione sensu. A w hospicjum tego nie słychać. Tam jesteśmy prawdziwi. I to jest życie.
A jakie uczucia budzą się w Tobie, gdy słyszysz temat aborcji?
Jest to bardzo trudne. Prowadzimy też hospicjum perinatalne, gdzie pary doświadczają nieuleczalnej choroby zanim ich dziecko przyjdzie na świat, a także centrum wsparcia po stracie eMOCja, gdzie zgłaszają się po wsparcie również osoby po przerwanej ciąży. Stykamy się z takimi historiami i nie ma dwóch takich samych, każda jest inna. Na początku trzeba wprost powiedzieć, że gdybyśmy wszyscy byli gotowi do roli matki czy ojca, to nie byłoby tylu skrzywdzonych dzieci na świecie i trudnych historii. To temat bardzo złożony i dotykający niezwykle delikatnej materii. Widzę wiele dzieci „osieroconych” z powodu braku czasu ich rodziców, zamkniętych w wirtualnym świecie, zasypanych rzeczami a samotnych w środku. Dzieci nie zawsze spełniają oczekiwania rodziców, nawet kiedy rodzą się zdrowe. W hospicjum perinatalnym uczymy się BYĆ mamą i tatą kogoś kogo będziemy starali się poznawać, z jego słabościami i niedoskonałością, które przecież każdy z nas nosi w sobie. Przerwanie ciąży jest brakiem gotowości do przyjęcia przygody, do której zostaliśmy zaproszeni dla niektórych przez biologię, dla osób wierzących przez Pana Boga. To, że dziecko rodzi się zdrowe jeszcze nie znaczy, że takie będzie zawsze, może się urodzić z wadami charakteru albo później doświadczyć ciężaru choroby. My nie mamy „mieć” dziecka, ale stawać się rodzicami. Niewątpliwie Pan Bóg bardzo wiele zaryzykował dając nam wolny wybór. Centrum Wsparcia „eMOCja” nauczyło mnie pokory i podążania za człowiekiem w jego historii, amortyzowania upadków. Prawdą jest, że decyzję o aborcji podejmuje się często bardzo szybko, gdzie nie ma czasu na rozmowy i fachowe porady. Aborcja jest bardzo wielkim cierpieniem pod wieloma względami.
Wspomniałaś o działającym na terenie Gdańska Centrum Wsparcia po Stracie „eMOCja”. Jakie kroki warto byłoby, żeby podjęły osoby, które doświadczyły straty bliskiej osoby? Jak mogą próbować sobie z tym poradzić?
Myślę, że warto zadziałać dwutorowo. Ważne są zasoby, które mamy wokół siebie, czyli wsparcie rodziny i przyjaciół. Tylko tak jak chirurg nie wykona operacji na otwartym sercu swojej najbliższej osoby, bo się będą mu trzęsły ręce, tak w tym przypadku kluczowa może okazać się pomoc z zewnątrz. Często nie chcemy dokładać bolesnych sytuacji swojej żonie, mężowi czy dzieciom, komuś kto sam przeżywa swoją żałobę, czasem inaczej i w innym tempie. Dlatego warto szukać wsparcia duchowego i psychologicznego: indywidualnego lub grupowego. Nie da się ukryć, że zarówno czas przygotowania się do śmierci jak i żałoby jest czasem połamanego serca. Potrzebujemy też rozmów o śmierci, żeby choć trochę się do niej przygotować, bo sam moment, kiedy kogoś tracimy to już czasem za późno. Warto już teraz zadbać o to, żeby stojąc później przy grobie kogoś bliskiego, wśród wielu niewypowiedzianych słów mieć piękne wspomnienia związane z przebaczeniem, dziękowaniem sobie nawzajem, wyznaniem miłości. Aby nie były one tylko zlepkiem szarych i zwykłych dni. To jest naprawdę bardzo ważne. Gdybyśmy wiedzieli, że jutro nie zobaczymy już najbliższej nam osoby, ostatnia rozmowa z nią wyglądałaby zupełnie inaczej. Tę chwilę, na pewno pełną czułości i ciepła, chcielibyśmy zapamiętać jak najpiękniejszą w życiu.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Barbara Majkowska